PIELGRZYMKA DO SANKTUARIUM MATKI BOSKIEJ BOLESNEJ W LIMANOWEJ


Wstać w wolną niedzielę o 5.30 i pójść na pielgrzymkę to nie lada wyzwanie Chylę czoła dla tych chłopców ,którzy dzień wcześniej uczestniczyli w ,,Różańcu do Granic” a w niedzielę poszli na pielgrzymkę. Organizatorem jak co roku był ksiądz Tomasz Stec z parafii św. Michała w Mszanie Dolnej .Jest on również katechetą w naszym Ośrodku i nagrodził wychowanków-pielgrzymów szóstkami z religii. Mimo ,iż pogoda była niepewna przed kościołem zebrało się koło 200 osób, żeby pójść do Limanowej do Matki Boskiej Bolesnej. Z naszej placówki poszło siedem osób : 4 wychowanków: Patryk Nawrocki, Daniel Mania, Krzysztof Bąkowicz, Rafał Buczek oraz 3 wychowawców – Michał Kisiel, (Ja) Małgorzata Tyka oraz Joanna Piekarczyk .Najmłodszy uczestnik pielgrzymki miał 5 lat a najstarszy 70.W większości jednak byli to młodzi ludzie jak nasi chłopcy, mający ogromną energię. Piękne było to ,że potrafili ją wykorzystać idąc właśnie na pielgrzymkę, modląc się i śpiewając. Muszę tutaj zaznaczyć ,iż ich energia widoczna była również w tempie marszu jaki narzucili. Gdy w MOW wszyscy chłopcy zapewne jeszcze smacznie spali my doszliśmy już do Gruszowca gdzie był pierwszy przystanek. Wydawało się ,że to nie 8 październik ,ale 8 grudzień, było naprawdę wyjątkowo zimno. Co niektórzy nasi chłopcy tak spieszyli się rano ,że zapomnieli najważniejszej części garderoby- kurtki. Na całe szczęście mieli swojego ,,Anioła Stróża”, który im je dostarczył. Na tym etapie nogi jeszcze same niosły. Czas upływał na modlitwie i śpiewie przy akompaniamencie gitary. Drugi przystanek był trochę dłuższy. Nogi dawały już o sobie znać, a u niektórych również kręgosłup. Na tym trzecim odcinku o mały włos , a mielibyśmy korridę hiszpańską. Wprawdzie to nie był byk tylko nasza polska „mućka” , ale widać było po niej wielkie niezadowolenie z naszej obecności. Z pomocą przyszła ochrona pielgrzymki , która rozjuszoną krówkę zawiązała w bezpiecznym miejscu. Na ostatnim etapie zaczął padać deszcz zgodnie z prognozą pogody , ale wtedy już to nie miało znaczenia. Kanapki zjedzone , nogi obolałe. Zmęczeni ,ale szczęśliwi dotarliśmy do Bazyliki Matki Bożej Bolesnej w Limanowej. Co nam dała ta pielgrzymka? Dla większości z nas była niezwykłym przeżyciem duchowym, które na pewno da efekty. Chłopcy mogli też poznać bliżej społeczność Mszany Dolnej. Wróciliśmy i chociaż ,, bąble na palcach ,ale o nich nie myślimy ale o tym, że za rok znowu do Limanowej wyruszymy ‘’.


Tekst Małgorzata Tyka, zdjęcia Michał Kisiel .

Zdjęcia